Od wczoraj jesteśmy w Buenos Aires. Dolecieliśmy w
niecałe 2 godziny, argentyńskimi liniami LAN Argentina, na pokładzie Airbusa A320. Na
lotnisku świetnie zorganizowane biura pośredniczące w transporcie znacznie
ułatwiły nam dotarcie do hotelu. Zasada jest prosta. Należy udać się do
okienka, poinformować o adresie do którego się zmierza a sympatyczny i mówiący
po angielsku pan załatwia całą resztę – odbiera zapłatę z góry, przywołuje przez
radio kierowcę i przekazuje mu dane dotyczące miejsca destynacji. Kierowca prowadzi
do auta, pakuje bagaże a potem pod hotelem nawet nie domaga się napiwku.
Hotel mamy znakomity. Czterogwiazdkowy, w samym centrum
miasta. Dzięki promocji na booking.com za pokój płacimy jakieś 160 zł za noc.
Do Plaza de Mayo – głównego placu stolicy mamy około 500 metrów.
Wczoraj po przylocie wyszliśmy na spacer i po przejściu
300 metrów postanowiliśmy się najeść. Gdy wchodziliśmy do zupełnie
nie-turystycznej knajpy na dworze rozpętało się prawdziwe piekło. Coś na
kształt huraganu trwało w sumie około 2 godzin i spowodowało że ulice i
chodniki zamieniły się w rzeki. My na szczęście w tym czasie objadaliśmy się
grillowanym kurczakiem i opijaliśmy piwami. W międzyczasie zdążyliśmy stać się atrakcją
baru a słowa Polonia i Polacco przewijały się w rozmowach wszystkich stołujących
się tam miejscowych. Trzeba dodać, że 13 grudnia Argentyna obchodziła 31
rocznicę wprowadzenia demokracji a wszystkie uroczystości odbywały się na wypełnionym po brzegi, znajdującym się 200 metrów od nas placu. Rozpolitykowani Argentyńczycy byli ciekawi jak to jest u nas, kto jest prezydentem i
czy tez wybierany jest demokratycznie. Rozmowy prowadzone mieszanką
hiszpańskiego, angielskiego i migowego były zatem mocno zabawne.
Dziś piękna pogoda więc zdołaliśmy już w sumie przejść 17 km. Najpierw bardziej
szczegółowe zwiedzanie Plaza de Mayo z katedrą, ratuszem i pałacem
prezydenckim, później spacer po dzielnicach Monserratt i San Telmo. W
międzyczasie odwiedziny w dwóch przystaniach promowych w celu nabycia biletów
do Urugwaju. Mieliśmy udać się tam – na drugą stronę rzeki De La Plata
wodolotem, jedynie na kilka godzin, by zwiedzić wpisaną na listę UNESCO Colonię
de Sacramento. Niestety ceny tej
wycieczki wydają nam się zbyt wygórowane a opinie o samej Colonii są mocno
zróżnicowane. Tym samym zdecydowaliśmy o rezygnacji z Urugwaju. Postawiliśmy
poświęcić dzień więcej na eksplorowanie stolicy i jej okolic. Zamierzamy tu
spędzić jeszcze trzy noce a potem udać się w drogę powrotną do Chile.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz