-

-

niedziela, 14 grudnia 2014

Huraganowe święto demokracji

Od wczoraj jesteśmy w Buenos Aires. Dolecieliśmy w niecałe 2 godziny, argentyńskimi liniami LAN Argentina, na pokładzie Airbusa A320. Na lotnisku świetnie zorganizowane biura pośredniczące w transporcie znacznie ułatwiły nam dotarcie do hotelu. Zasada jest prosta. Należy udać się do okienka, poinformować o adresie do którego się zmierza a sympatyczny i mówiący po angielsku pan załatwia całą resztę – odbiera zapłatę z góry, przywołuje przez radio kierowcę i przekazuje mu dane dotyczące miejsca destynacji. Kierowca prowadzi do auta, pakuje bagaże a potem pod hotelem nawet nie domaga się napiwku.

Hotel mamy znakomity. Czterogwiazdkowy, w samym centrum miasta. Dzięki promocji na booking.com za pokój płacimy jakieś 160 zł za noc. Do Plaza de Mayo – głównego placu stolicy mamy około 500 metrów.

Wczoraj po przylocie wyszliśmy na spacer i po przejściu 300 metrów postanowiliśmy się najeść. Gdy wchodziliśmy do zupełnie nie-turystycznej knajpy na dworze rozpętało się prawdziwe piekło. Coś na kształt huraganu trwało w sumie około 2 godzin i spowodowało że ulice i chodniki zamieniły się w rzeki. My na szczęście w tym czasie objadaliśmy się grillowanym kurczakiem i opijaliśmy piwami. W międzyczasie zdążyliśmy stać się atrakcją baru a słowa Polonia i Polacco przewijały się w rozmowach wszystkich stołujących się tam miejscowych. Trzeba dodać, że 13 grudnia Argentyna obchodziła 31 rocznicę wprowadzenia demokracji a wszystkie uroczystości odbywały się na wypełnionym po brzegi, znajdującym się 200 metrów od nas placu. Rozpolitykowani Argentyńczycy byli ciekawi jak to jest u nas, kto jest prezydentem i czy tez wybierany jest demokratycznie. Rozmowy prowadzone mieszanką hiszpańskiego, angielskiego i migowego były zatem mocno zabawne.


Dziś piękna pogoda więc zdołaliśmy już w sumie przejść 17 km. Najpierw bardziej szczegółowe zwiedzanie Plaza de Mayo z katedrą, ratuszem i pałacem prezydenckim, później spacer po dzielnicach Monserratt i San Telmo. W międzyczasie odwiedziny w dwóch przystaniach promowych w celu nabycia biletów do Urugwaju. Mieliśmy udać się tam – na drugą stronę rzeki De La Plata wodolotem, jedynie na kilka godzin, by zwiedzić wpisaną na listę UNESCO Colonię de Sacramento.  Niestety ceny tej wycieczki wydają nam się zbyt wygórowane a opinie o samej Colonii są mocno zróżnicowane. Tym samym zdecydowaliśmy o rezygnacji z Urugwaju. Postawiliśmy poświęcić dzień więcej na eksplorowanie stolicy i jej okolic. Zamierzamy tu spędzić jeszcze trzy noce a potem udać się w drogę powrotną do Chile.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz