24 km pieszej wędrówki za nami. Powoli poznajemy
miasto włócząc się ulicami wzdłuż wybrzeża. Wodę jednak widzimy jedynie w
dokach. Rio de la Plata jest na razie skutecznie przed nami schowana po drugiej
stronie doków i jak dotychczas nie udało nam się ocenić czy faktycznie wygląda
to tak jakby było się nad oceanem. Dziś załatwiliśmy bilety autobusowe na środę
do Valparaiso. Wyjeżdżamy o 14 a na miejscu będziemy po 26 godzinach. Po drodze
półtoragodzinna przesiadka w Mendozie. Będzie ciężko szczególnie że mamy dwa
miejsca sypialne i dwa siedzące. Więcej sypialnych nie było.
Po obiedzie, składającym się z fantastycznych kiełbasek chorizo, dotarliśmy do robotniczej dzielnicy La
Boca. Słynącej z murali i pomalowanych w różnokolorowe, jaskrawe barwy domów.
Tutaj siedzibę ma klub Boca Juniors, któremu wg Wikipedii kibicuje 41% Argentyńczyków.
Obeszliśmy stadion dookoła, obfotografowaliśmy co się dało i dość szybkim
krokiem ruszyliśmy w stronę domu, bo dzielnica szczyci się złą sławą i po
zmroku ponoć jest tu niebezpiecznie.
Jutro ostatni dzień zwiedzania stolicy. Spróbujemy
odnaleźć grób Evity Peron i w końcu spojrzeć na rzekę, która ponoć w porywach
ma 220 km szerokości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz